czwartek, 23 kwietnia 2015

Wiosna, wiosna, wiosna, ach, to Ty!


Wszędzie wokół coraz bardziej zielono. Zajaśniało, zapachniało...
Jeszcze kilka dni temu szare, suche gałęzie, teraz miękną, zielenieją i puszczają pąki, kwitną. Każdy badyl, który tylko poczuje odrobinę więcej światła i ciepła budzi się ze snu. Kolejny raz okazuje się, że zieleń ma milion odcieni i dostrzegają to nawet mężczyźni :). Szarzy ludzie ubierają się bardziej kolorowo i wystawiają twarze do słońca. Powietrze pachnie, ptaszki śpiewają (polecam pobudkę w środku nocy, mniej więcej w czasie wschodu słońca – niezapomniane przeżycia można mieć nawet w centrum Chorzowa).
Wiosna.

Oklepana do bólu metafora odnawiającego się życia, budzenia się na nowo po długim śnie, jak co roku, znów ciśnie się na usta. Bo chyba trudno inaczej. Patrząc na budzący się, znów rozkwitający świat, trudno nie myśleć o ludzkim życiu.
Bo czasem nasze życie naprawdę wygląda jak świat zimą. A i to taką raczej bez śniegu. I w mieście. Zimno, szaro, smutno, wiatr hula i mróz przejmuje nasze serce i głowę. Bywa. I tak samo bywa w związkach, w których żyjemy. Czasem po prostu jest zima. Jeśli się da, można pojeździć na nartach, porzucać się śnieżkami, czy zrobić bałwana (na przykład z siebie), ale bywa i taki rodzaj zimy, który trzeba po prostu przetrwać. Tylko i aż przetrwać. Doczekać wiosny. I obudzić się do życia gdy tylko pojawią się pierwsze, pojedyncze promienie słońca, kiedy tylko poczujemy, że coś się zmieniło, że ziąb nie jest już aż tak przenikliwy. Wtedy jest czas, żeby zrobić wiosenne porządki, przewietrzyć i zacząć od nowa.
Czasem wtedy wydaje się, że nic już nie ma sensu. Ale warto pamiętać, że najbrzydszą porą roku jest przedwiośnie. Nie ma już mrozu ani białego puchu. Nie ma też wprawdzie tego brązowego czegoś, co zamiast śniegu zdarza się w naszych miastach, ale nic jeszcze nie wskazuje na nadchodzącą nową porę roku. Zeschnięta trawa, kikuty zeszłorocznych kwiatów, martwe gałęzie w ogóle nie wyglądają zachęcająco. Było, minęło.
A jednak gdzieś tam tli się ta iskierka, która może dać nową siłę. Rozniecić coś, co dawno już przygasło. Naprawdę warto wziąć się do pracy i na nowo zawalczyć o nasze szczęście. Może jeszcze nie jest za późno.
Pewnie, że czasem sama wiosna nie wystarczy. Tak samo jak z ogrodem – są takie lata, w których pracy jest trochę więcej. Zwłaszcza, jeśli coś zaniedbało się w poprzednich. Trzeba poświęcić dodatkowy czas i siły, może coś zmienić zupełnie, czy naprawić, jeśli coś się niechcący, czy nawet z premedytacją, zepsuło. I wspaniale będzie efekty tej pracy oglądać za kilka tygodni, miesięcy, może nawet lat.
Można też wtedy właśnie dostrzec, że innym jakoś łatwiej to przychodzi, że „trawa w ogródku sąsiada jest bardziej zielona”. Co to znaczy? Ano najwyraźniej najwyższy czas wziąć się za podlewanie własnego ogródka!
Nie ma co marzyć o wspaniałym ogrodzie latem i pełnym owoców jesienią, jeśli tej pracy się nie wykona.
Powodzenia!


„Opatrzność ma tysiące sposobów, aby podnieść schylonych i pomóc wstać leżącym. Czasami nasz los wygląda jak drzewko owocowe zimą: widząc jego smutny wygląd, któż pomyślałby, że te zdrętwiałe konary i widlaste gałęzie będą się znowu zielenić, rozkwitać a potem wydadzą nawet owoce!
A jednak wierzymy w to..." Johann Wolfgang Goethe

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz