Dzisiaj z powodu wolnego dnia i pięknej pogody zrobiliśmy sobie wycieczkę. Budząca się wiosna, słońce, leśne drobne kwiatki, wiatr... Coś pięknego. Warto było. Chociaż, jak zwykle, do samego końca istotne wydawało się mnóstwo pytań - czy warto, jest przecież tyle spraw do załatwienia, do zrobienia... Przecież wszyscy to znamy. Nie jest łatwo wyrwać się codzienności. Ale kolejny raz się nam udało i kolejny raz mamy piękne wspomnienia.
Przy okazji dość długiego spaceru, albo średniej wędrówki (przeszliśmy koło 20 km) rozmawialiśmy o różnych sprawach. I kolejny raz przypomniała mi się pewna rozmowa, którą można znaleźć w kilkudziesięciu miejscach i której autorstwo przypisuje się kilkunastu co najmniej osobom.
" - No, teraz najgorsze masz już za sobą - mówi mistrz do ucznia.
- Mistrzu, ale ja dopiero zacząłem! - mówi uczeń.
- No właśnie!"
I niezależnie od tego, kto tę krótką rozmowę wymyślił i pierwszy opublikował w internecie, pokazuje ona trywialną, a jednocześnie głęboką prawdę.
Najtrudniej jest zacząć.
Przynajmniej mi i wielu moim bliskim. Myślimy, kombinujemy, zastanawiamy się, piszemy scenariusze, z których jedne są dość kolorowe, ale inne czarne - i tym czarnym poświęcamy na tyle dużo czasu, że i kolorowe jakoś szarzeją.
I tak sobie pomyślałam dzisiaj, że wiosna się nie zastanawia - przychodzą ciepłe dni, odpowiednia ilość światła i wybucha z tym wszystkim co ma w zanadrzu. Jeszcze kilka dosłownie dni temu było szaro, ponuro, buro i zimno. A dzisiaj? Wszystko wokół się zieleni i kwitnie w nieco szalony sposób, nie obawiając się nadejścia kolejnych zimnych, mokrych, czy nawet śnieżnych dni.
Zamiast więc zazdrościć wiośnie entuzjazmu, może by tak zarazić się trochę?
Idzie nowe, więc życzcie nam szczęścia :)
Komentarze
Prześlij komentarz