Dzisiaj miało być krócej. I było, ale zdrowo ponad 30° i górski szlak dały się nam zdrowo we znaki. Zdecydowaliśmy się na zejście z plaż i wybraliśmy szlak Costal. I to był dobry wybór. Wreszcie bez wiatru, eukaliptusowe lasy, stare wioski, wzgórza a nawet średniowieczny mostek były naprawdę urocze. Upał w lasach niemal bez cienia sprawiał, że poczuliśmy to, na co czekaliśmy - prawdziwe, piekące, portugalskie lato. Las, w którym kora drzew raz po raz pękała od upału to było sporo nawet jak na nas. Nie da się policzyć ile dziś wypiliśmy wody i soku. Ale da się uznać dzisiejsze zimne mango i soczyste pomarańcze za najlepsze owoce na świecie.
Dotarliśmy w końcu na pole namiotowe, poplywaliśmy w basenie i idziemy na kolację.
Dotarliśmy w końcu na pole namiotowe, poplywaliśmy w basenie i idziemy na kolację.
Komentarze
Prześlij komentarz