Camino 12 Campano - A Escusa

Za nami chyba najcieplejsza noc naszego camina. Zaraz po śniadanku poćwiczyliśmy nieco na pobliskim placu zabaw i sportu razem z miejscowym Hiszpanem, który był chyba inicjatorem powstania tego miejsca, i wyruszyliśmy w drogę. Upał dawał się we znaki od samego rana, ale jak wiadomo lubimy ciepelko :). Po drodze zastanawialiśmy się nad ciągłymi dźwiękami strzałów - okazało się, że trafiliśmy na odpust i marsz orkiestry dętej z wystrzalami na każdym skrzyżowaniu. Robiło wrażenie. Dalej pięknym (te widoki!) , choć męczącym szlakiem dotarliśmy do Mosteiro de Santa Maria de Armenteria - czyli klasztoru i towarzyszącej mu miejscowości. A tam ... Impreza! Muzyka, piwo, wino i mnóstwo ludzi. Do tego duża wycieczka Azjatów i druga starszych Amerykanów. Zwłaszcza ci drudzy dostarczył nam sporo nadziei, bo byli od nas zasadniczo starsi. Bardzo zasadniczo. Wesoła ekipa cała pochodziła z jednego miasta i postanowiła pojechać na camino. Bo nigdy nie byli. Poznaliśmy też mieszkającą od dwóch lat w Vigo Niemkę, która uwielbia atmosferę tego miasta. Pamiętacie co my pisaliśmy o Vigo?
Kolejny raz okazuje się, że ludzie mają różne gusta. Po obiedzie w fajnym towarzystwie ruszyliśmy dalej, a tam... Muinos do Rio Armenteria, czyli średniowieczne młyny wzdłuż rzeczki Armenteria. W średniowieczu było ich 53 (sic!); do teraz zostały urocze ruiny prowadzące do kolejnych ruin równie starej osady. Całość nazywała się Ruta da Pedra e da Agua i jest zdecydowanie warta zobaczenia. Wybór wariantu Espiritual na razie wygląda na bardzo trafiony. Teraz idziemy spać, bo jutro czeka nas kolejny dzień :) Zza gór widzimy kolejne błyskawice i trochę się martwimy o jutrzejszą pogodę. Dobranoc.



Komentarze