„Życie bez miłości jest jak czarodziejska latarnia bez światła” te słowa Goethego pokazują prawdę o człowieku, o każdym z nas – któż chciałby żyć w ciemności? Miłość jest poszukiwana wszędzie i przez wszystkich. To ona czyni nas szczęśliwymi, pozwala brnąć przez trudy życia a jej brak sprawia, że życie najciekawsze nawet czy najbardziej luksusowe wydaje się człowiekowi puste. Czy jednak można ją znaleźć? A znalezioną przytrzymać mocno przy sobie?
Jeśli prawdą jest, że miłość jest
największą tajemnicą świata, że podlegamy wszyscy jej sile i nic nie możemy
zrobić, to chyba nie ma takiego sposobu. Mówią, że pojawia się sama, zwykle dopiero
wówczas, gdy przestajemy jej szukać, mówią też, że sama niezapowiedzianie znika
i nikt nic nie może na to poradzić. Że jest jak obłęd, silna i nieokiełznana,
wszechogarniająca. Wprowadza chaos i zamieszanie, odbiera rozum, gubimy się w
niej. Nieprzypadkowo Święty Walenty jest jednocześnie patronem zakochanych i...
szalonych.
Jeśli miłość wraz z całą swoją
niewyjaśnioną tajemnicą jest zupełnie irracjonalną i jednocześnie potężną siłą,
rzeczywiście nie możemy nic zrobić. Musimy czekać na jej nadejście, cieszyć się
jej każdą chwilą, a kiedy odejdzie cierpieć.
Stąd chyba rada: „sekret
szczęścia, a przynajmniej spokoju, leży w tym, żeby wyeliminować
romantyczną miłość z życia, bo to ona sprawia,
że człowiek cierpi. Tak żyje się spokojniej i lepiej się
bawi, zapewniam cię” – jakiej udziela
Mario Vargas Llosa. Tylko, że wtedy decydujemy się właśnie na życie bez światła
czarodziejskiej latarni...
Ale jeśli to nie prawda? Jeśli
miłość nie jest aż tak tajemnicza, chaotyczna i niewytłumaczalna? Jeśli żyliśmy
w błędzie a czarodziejskie światło latarni cały czas było na wyciągnięcie ręki?
Może jednak mogę panować nad miłością
swoją wolą, podjąć decyzję kochania i w niej trwać codziennie potwierdzając ją
czynami?
Mogę zrozumieć miłość. Mogę
zdecydować się na miłość.
Jeśli tak, to miłość może być
wyborem, który raz podjęty wypełni ludzkie istnienie, nada sens kolejnym dniom.
Sztuką, która ani łatwa, ani prosta nie jest, ale jest możliwa do opanowania. Porywające
uczucia mogą współpracować z rozumem i budować razem, wspólnie coś trwałego i
solidnego, coś na czym można oprzeć życie. Miłość wcale nie musi przychodzić
nagle i równie nagle przemijać, można nad nią panować. Może nieść ze sobą
raczej radość i spełnienie niż chaos i ból. Jest kosztowna, to prawda, pochłania
życie. Kiedy kocham, przestaję należeć do siebie, przestaję szukać swojego
tylko dobra – jestem gotowa nawet je poświęcić, jeśli na szali, po drugiej
stronie, jest dobro kochanej przeze mnie osoby.
Czy warto? Cóż, drogocenne rzeczy takie
już są – dużo kosztują.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz