Dzienniczek ucznia z XVIIIw |
Ostatni dzień roku szkolnego. Rok
szkolny jako taki formalnie nie dotyczy już naszej rodziny, której tematem przewodnim
czerwca jest raczej sesja letnia, ale jednak ciągle jeszcze pamiętamy. Ostatnie
lekcje, na których w zasadzie niewiele się już robi, rady pedagogiczne, dzwonek
i... wakacje! Jeszcze tylko jutro odebrać/rozdać świadectwa ukończenia
kolejnego roku nauki i upragnione dwa miesiące wolne od nauki/nauczania. No i
tu rodzi się pytanie o tę naukę. Czego uczmy się i kiedy, i kiedy przestajemy
się uczyć. I czy na pewno wakacje to czas od nauki wolny.
Koniec roku szkolnego, sprawdzanie ocen,
porównywanie z ocenami innych dzieci, „Jasiu, a czemu masz z polskiego czwórkę?
Krzyś dostał piątkę!”, może być fajnym czasem aby zastanowić się czego naprawdę
chcielibyśmy nauczyć nasze dzieci (niezależnie od tego ile mają lat). I jak bardzo
w naszym świecie nauka pomyliła się nam ze zdobywaniem informacji. A tej nie
trzeba już wcale „zdobywać”. To ona zdobywa nas, i to w jakim tempie! Wszędzie
atakuje nas „więcej”, szybciej”, „dokładniej”! Tylko po co nam to, jeśli nie rozumiemy?
A niestety, widzieć, wiedzieć, niekoniecznie oznacza rozumieć. Może nasze
dziecko dostanie dużo punktów, ale czy na pewno przydadzą mu się one w chwili
podejmowania ważnych decyzji? Nie chodzi o to, żeby odpuścić zupełnie i nie
oczekiwać, wymagać rzetelnej nauki, ale o rzeczy ważniejsze. Nawet jeśli nasza
córka czy syn otrzyma maksymalną ilość wszystkich możliwych punktów, we
wszystkich możliwych testach, jest ważniejsze pytanie - Czy nasze dziecko będzie
MĄDRE? I pewnie, że nie od nas wszystko w tej materii zależy, ale wiele zależy
właśnie od nas – rodziców.
Jeden
z moich ulubionych autorów rozważając zmiany, które dostrzegał, zastanawiając
się pisał: „...między dawną a nową edukacją zaistniałaby istotna różnica. O ile
dawna edukacja była wtajemniczeniem, o tyle nowa byłaby jedynie
„warunkowaniem”. Dawna traktowała uczniów tak, jak dorosły ptak traktuje młode
ptaki, ucząc je latać; nowa traktowałaby ich raczej jak hodowca drobiu, który
stara się uzyskać u młodych ptaków pewne cechy z powodów, o których one same
nie mają pojęcia. Jednym słowem, dawna edukacja przypominała propagację – w
wyniku której ludzie przekazywali człowieczeństwo innym ludziom; nowa to
jedynie propaganda.” (C.S. Lewis, „Koniec człowieczeństwa”)
Być
jak dorosły ptak, uczący latać swoje młode – może to dobry pomysł na te
wakacje?
Dobre:) zgadzam sie i mam nadzieje na przemyslenie tego tekstu w ciszy i spokoju letnich dni, wolnych od zakuwania :)
OdpowiedzUsuńten cytat... odzwierciedla moje myśli stuprocentowo! Co prawda nie pojawia się tu żadne bluźnierstwo na ten temat, jednak zamysł ten sam.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam:)!