W szkole średniej wybrałem się na randkę z dziewczyną, której dobrze
nie znałem. Usiedliśmy w restauracji i zaczęła się sztywna rozmowa typowa dla
pierwszej randki. Przy przystawkach dowiedziałem się nieco o jej rodzinie (...)
i wtedy to się stało. Jedliśmy deser, gdy zapytała – cytuję –„Dokąd, twoim
zdaniem, zmierza ta znajomość?” Na pierwszej randce zamierzała przeprowadzić
rozmowę ZNZ! To była nasza pierwsza i ostatnia randka.
(Kyle Idleman „Więcej niż fan”)
Hmm... no może
rzeczywiście niekoniecznie na pierwszym spotkaniu, ale warto jednak rozmowę ZNZ
przeprowadzić. To dość istotne dokąd zmierza nasza znajomość. I jest to ważne
nie tylko na początku związku; może nawet coraz ważniejsze w trakcie jego
trwania. Kiedy dopisujemy do naszego kalendarza kolejne wydarzenia, mijają
kolejne lata, dorastają nasze dzieci, starzeją się nasi przyjaciele, może się
okazać, że nasza znajomość w zasadzie nie zmierza do nikąd, albo, co gorsza,
zmierza w kierunku, którego nikt z nas nie chciał.
„- Przecież robię dla
Niego/dla Niej tak wiele. Dbam o dom/ porządek/ dzieci/ zdrowie/ samochód/ ogród/ psa/ kota/ rybki/ ekologiczne
jedzenie i jeszcze tysiąc innych rzeczy. Czego On/Ona jeszcze chce?
-... Nie mam już
poczucia, że Go/Ją znam, nie czuję żadnej bliskości...”
Ostatnio byliśmy
wieczorem w pubie. Przy barze zaczęliśmy rozmawiać z Panią, która od wielu lat,
razem z Mężem go prowadzi. Jakoś tak, w związku z upałem, rozmowa zeszła na
wakacje.
Pani nie była na
wakacjach.
Od 15 lat.
I w tym roku też
nigdzie nie pojedzie.
Nie wie czy
jeszcze umiałaby nic nie robić przez cały dzień, kilka dni.
No i wcale nie jest
pewna, czy wytrzymałaby te kilka całych dni z Mężem.
„Wie Pan jak to jest
po tylu latach”.
Kiedyś potrafili
spędzać razem czas, rozmawiać, bawić się z dziećmi, „o tak, byliśmy bardzo
zakochani”, ale teraz?
Praca, praca, praca.
Człowiek jest zmęczony i po prostu mu się już nie chce.
Chyba nie warto
ryzykować. „Bo to duże ryzyko jest – trzeba załatwić pracowników, no syn mógłby
poprowadzić przez te dwa tygodnie, ale czy to warto? Jest, jak jest, i może już
nie trzeba tego zmieniać...”
„Nauczyliśmy się nie
wchodzić sobie w drogę” - każdy ma swój świat, swoje sprawy, swoich znajomych,
swoje życie, swoją sypialnię. Nawet się już nie kłócimy. Tak jest lepiej.
L E P I E J ???
A co stało się z
marzeniem o wspólnie dzielonym życiu? Gdzie trzymanie się za ręce? Co z byciem
parą staruszków, która rozumie się bez słów? Gdzie radość i spełnienie w
bliskiej, prawdziwej więzi? Gdzie Życie?
Warto zatrzymać się na
chwilę, usiąść, może iść na spacer, i przemyśleć te sprawy – Dokąd zmierza ta
znajomość? Dokąd ja tę znajomość prowadzę? Warto wziąć odpowiedzialność
za tę więź, która jest między nami. Nawet jeśli ta retrospekcja wypada blado –
zawsze można zacząć od początku. Kiedyś byliśmy z dziećmi na obozie na
Mazurach. Codziennie wieczorem robiliśmy ognisko i codziennie rano nasze
dzieci bawiły się przy nim, rozniecając je na nowo. W szarym, smutnym pyle i
resztkach wypalonych głowni zawsze coś się jeszcze tliło i to coś stawało się
początkiem nowego ogniska, czasem znacznie większego niż to wieczorne.
Zdefiniuj Waszą
znajomość na nowo! Marz, walcz, okazuj miłość, bądź cierpliwy, kłóć się,
poświęć czas, siądź i rozmawiaj, przytul!
Póki życia, póty nadziei!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz