czwartek, 12 czerwca 2014

ZNZ - Zdefiniuj Naszą Znajomość

W szkole średniej wybrałem się na randkę z dziewczyną, której dobrze nie znałem. Usiedliśmy w restauracji i zaczęła się sztywna rozmowa typowa dla pierwszej randki. Przy przystawkach dowiedziałem się nieco o jej rodzinie (...) i wtedy to się stało. Jedliśmy deser, gdy zapytała – cytuję –„Dokąd, twoim zdaniem, zmierza ta znajomość?” Na pierwszej randce zamierzała przeprowadzić rozmowę ZNZ! To była nasza pierwsza i ostatnia randka
                                                                   (Kyle Idleman „Więcej niż fan”)


Hmm... no może rzeczywiście niekoniecznie na pierwszym spotkaniu, ale warto jednak rozmowę ZNZ przeprowadzić. To dość istotne dokąd zmierza nasza znajomość. I jest to ważne nie tylko na początku związku; może nawet coraz ważniejsze w trakcie jego trwania. Kiedy dopisujemy do naszego kalendarza kolejne wydarzenia, mijają kolejne lata, dorastają nasze dzieci, starzeją się nasi przyjaciele, może się okazać, że nasza znajomość w zasadzie nie zmierza do nikąd, albo, co gorsza, zmierza w kierunku, którego nikt z nas nie chciał.
„- Przecież robię dla Niego/dla Niej tak wiele. Dbam o dom/ porządek/ dzieci/ zdrowie/ samochód/ ogród/ psa/ kota/ rybki/ ekologiczne jedzenie i jeszcze tysiąc innych rzeczy. Czego On/Ona jeszcze chce?
-... Nie mam już poczucia, że Go/Ją znam, nie czuję żadnej bliskości...”
 Czy my się w ogóle znamy? Dokąd zmierza ta znajomość? 

Ostatnio byliśmy wieczorem w pubie. Przy barze zaczęliśmy rozmawiać z Panią, która od wielu lat, razem z Mężem go prowadzi. Jakoś tak, w związku z upałem, rozmowa zeszła na wakacje.
Pani nie była na wakacjach.
Od 15 lat.
I w tym roku też nigdzie nie pojedzie.
Nie wie czy jeszcze umiałaby nic nie robić przez cały dzień, kilka dni.
No i wcale nie jest pewna, czy wytrzymałaby te kilka całych dni z Mężem.
„Wie Pan jak to jest po tylu latach”.
Kiedyś potrafili spędzać razem czas, rozmawiać, bawić się z dziećmi, „o tak, byliśmy bardzo zakochani”, ale teraz?
Praca, praca, praca. Człowiek jest zmęczony i po prostu mu się już nie chce.
Chyba nie warto ryzykować. „Bo to duże ryzyko jest – trzeba załatwić pracowników, no syn mógłby poprowadzić przez te dwa tygodnie, ale czy to warto? Jest, jak jest, i może już nie trzeba tego zmieniać...”
„Nauczyliśmy się nie wchodzić sobie w drogę” - każdy ma swój świat, swoje sprawy, swoich znajomych, swoje życie, swoją sypialnię. Nawet się już nie kłócimy. Tak jest lepiej.

L E P I E J ???
A co stało się z marzeniem o wspólnie dzielonym życiu? Gdzie trzymanie się za ręce? Co z byciem parą staruszków, która rozumie się bez słów? Gdzie radość i spełnienie w bliskiej, prawdziwej więzi? Gdzie Życie?

Warto zatrzymać się na chwilę, usiąść, może iść na spacer, i przemyśleć te sprawy – Dokąd zmierza ta znajomość? Dokąd ja tę znajomość prowadzę? Warto wziąć odpowiedzialność za tę więź, która jest między nami. Nawet jeśli ta retrospekcja wypada blado – zawsze można zacząć od początku. Kiedyś byliśmy z dziećmi na obozie na Mazurach. Codziennie wieczorem robiliśmy ognisko i codziennie rano nasze dzieci bawiły się przy nim, rozniecając je na nowo. W szarym, smutnym pyle i resztkach wypalonych głowni zawsze coś się jeszcze tliło i to coś stawało się początkiem nowego ogniska, czasem znacznie większego niż to wieczorne.


Zdefiniuj Waszą znajomość na nowo! Marz, walcz, okazuj miłość, bądź cierpliwy, kłóć się, poświęć czas, siądź i rozmawiaj, przytul! 
Póki życia, póty nadziei!














Brak komentarzy:

Prześlij komentarz