Mam wrażenie, że słowo randka znika z naszego słownika wprost proporcjonalnie
do ilości kurzu zbierającego się na albumie ze zdjęciami z uroczystości ślubnej. Jakoś o tym zapominamy. Codzienne obowiązki, praca, hobby, ciekawy
film, brak pieniędzy etc. dają nam świetną wymówkę, na brak tego specjalnego
czasu. Wychowanie dzieci , które na
początku potrzebują nas aby przeżyć, potem wozimy je w różne miejsca, w których zdobywają wykształcenie i umiejętności socjalne i znów nie mamy czasu dla siebie nawzajem. Budujemy dom, remontujemy mieszkanie, zmieniamy meble w kuchni, w salonie i dziecięcym pokoju. Wszystkie te rzeczy, nie złe same w sobie, a jednak zajmują nasz czas, a także gdzieś w naszej głowie, oddajemy im miejsce, które powinno być zajęte
przez naszego współmałżonka. Zawsze pozostaje nam jeszcze tłumaczenie - przecież
jesteśmy razem w domu, wyjeżdżamy przecież na urlop - czy to nie wystarczy? Bez przesady, naprawdę nie mamy czasu na takie głupoty. Życie to nie jest amerykański film. Sam stawiam sobie to pytanie i sam zawsze odpowiadam na
nie: nie, nie i jeszcze raz nie! Wiem, że na widok mojej ukochanej już dawno nie czuję takich samym emocji jakie towarzyszyły mi kiedyś; jeszcze kilka,
kilkanaście (ok, dwadzieścia parę...) lat temu, jak wówczas gdy wymykaliśmy się z rodzinnych domów (moja dziewczyna miała psa, z którym trzeba przecież było wychodzić na spacery), aby
gdzieś razem spędzić trochę czasu, aby kolejną chwilę być po prostu razem i patrzeć sobie w oczy.
To już pewnie nie wróci i w sumie nawet
nie powinno wrócić. To tak jakby dorosły człowiek, tęskniąc za latami dzieciństwa, po cichu wyniósł zabawki swoich dzieci do
piasku i poszedł bawić się do piaskownicy. Czyż
nie głupio by to wyglądało? A i tak zapewne nie przyniosłoby to oczekiwanej radości z zabawy.
Nasz relacja po latach powinna być inna, dojrzała,
ukształtowana przez wiele prób, zmagań a także radości, które razem przeżyliśmy.
Czy taka jest? Czy pozwoliliśmy jej w taki sposób się rozwijać? Czy tęskniąc za
przeszłością, nie zamykamy drzwi do wspólnej, dobrej przyszłości? To od mojej decyzji zależy co będzie dalej z naszą bliskością.
Idzie wiosna, potem lato, czas kiedy dużo łatwiej
jest nam wyrwać się z domu, chociaż na chwilę pobyć razem, być tylko dla
siebie.
Ja już dzisiaj decyduję: Nie marnuję czasu, jak najczęściej randkuję w
tym roku z najlepszą z żon, a Ty?
Ty Janusz, ale przecież Pan zachęca czy poleca wręcz: "jeżeli nie staniecie się jak dzieci..." :)
OdpowiedzUsuń