ciąg dalszy:
Inne zapomniane słowo; też na „P”:
pokora.
Dzisiaj zdecydowanie ma znaczenie
pejoratywne. Pokorny to tyle, co gapowaty, ograniczony.
No, człowiek sukcesu z pokorą się w
każdym razie nie kojarzy. Świat, w którym żyjemy wcale pokorny nie jest i nie
chce być. Zresztą po co? To niepokorni są w cenie. Szczęście i sukces należą do
śmiałych, pewnych siebie i swojej wielkości.
UWIERZ W SIEBIE, MASZ PRAWO, JESTEŚ
TEGO WARTA! - w ten sposób krzyczą do
nas już nawet szampony...
Moja babcia mówiła, że „pokorne
cielę dwie matki ssie” – czyli, że pokora się opłaca. Dzisiaj usłyszymy raczej:
„no tak, ale to jednak cielę”...
Świat bardzo się zmienił od czasów,
w których żyła moja babcia.
Ty masz siłę! Jesteś wspaniała, piękna,
mądra/wspaniały, przystojny, mądry! Sam możesz osiągnąć wszystko! Rób, co
chcesz, sam (czy sama) wiesz najlepiej co jest dla ciebie dobre i nikt nie ma
prawa niczego ci nakazywać. Ani wciskać. Ani sugerować, jeśli nie zapytasz.
Najważniejsze to czuć się dobrze. I
zdobywać świat!
Taki na przykład Kopciuszek.
Dziewczyna uwierzyła w siebie, oszukała
całą rodzinę, nawiała z domu i co? Proszę! Została królewną!
A ile takich pokornych Kopciuszków
całe życie szorowało gary, bo nigdy nie uwierzyło w siebie?
No coś w tym jest, prawda?
Tylko, że pokora to nie poniżenie
siebie. Choć brzmi podobnie, nie ma nic wspólnego z upokorzeniem. Myślę, że nie
ma zbyt wiele gorszych rzeczy na świecie niż upokorzenie, poniżenie. Najgorzej,
jeśli samego siebie.
Czym więc jest pokora? Chodzi w tym
chyba najbardziej o realny odbiór rzeczywistości. Szczególne na swój temat. I
taki na przykład Kopciuszek również musiał się nieco tą właśnie cnotą (tak, też
zapomniane słowo), popisać. Jak współczesna psychologia „czuj się dobrze” miałaby
nakazać dziewczynie prosić o pomoc (w starszych wersjach bajki Kopciuszek prosi
o pomoc gołębie i matkę chrzestną), przebierać się w otrzymane bez żadnej
konsultacji sukienki (bądź sobą!) i na dodatek wracać przed północą (jak ktoś
chce ci coś dać, i określa warunki, to manipuluje tobą i nie pozwól mu na to!)?
„Brzydko wyglądasz. W tych szmatach
nie możesz iść na bal. I umyj się. I wyszoruj paznokcie. Pantofelki nie mogą
być na obcasie, bo się zabijesz, dziecko. Nie mówiąc już o tym jak wyglądasz,
próbując w nich chodzić. Przykro mi, ale jeśli to nie będą płaskie buciki, to
się zabijesz i nie zatańczysz. Zrobisz na księciu wrażenie, ale nie takie, o
jakie nam chodzi.” Czy takie słowa matki chrzestnej Kopciuszka nie są
najbardziej prawdopodobne w całej tej historii? Do bajki się może nie nadają,
ale...
Dopiero, kiedy realnie oceniam
swoją sytuację, możliwości, mogę wprowadzić zmianę. Tylko wtedy. Jeśli czuję
się świetnie, jestem tego warta, i w ogóle wspaniała, nie ma przede mną nic do odkrycia,
rozwijania. Dopiero, kiedy spotkam się z pokorą, zauważę słabość,
niedoskonałość, małość, mogę coś z tym zrobić. Wzmocnić, udoskonalić, rozwinąć.
Kiedyś byłam na próbie orkiestry
dyrygowanej przez Czecha. Kazał muzykom pokornie
grać. Dokładnie podążać za nutami. Pokornie. Zagrali piękny koncert. Każdy z
muzyków grał dokładnie to, co miał zapisane w nutach. Każdy znał swoje miejsce
i wkładał swoją duszę w muzykę. Nie mechanicznie. Pokornie.
Dziękuję :)
OdpowiedzUsuń