Kolejny raz przyszło mi świętować urodziny na Slocie. Super.
Dziesiątki życzeń i naprawdę miłego czasu wśród znajomych. Tak naprawdę już nie
pamiętam jak mógłbym inaczej obchodzić to święto. Mogę napisać: Slot ciągle
trwa, a latka lecą...
Z tej też perspektywy zauważyłem jak wielki udział mają w
tworzeniu Slotu i atmosfery na nim panującej dzieci ludzi, którzy są tutaj zaangażowani
od wielu lat. W tym nasze własne. Powoli następuje nieuchronna wymiana pokoleń. Nieuchronna, ale
też niełatwa. To przecież my najlepiej wiemy co i jak ma być zrobione, żeby
było najlepiej :)
Wspaniałym przykładem takiej właśnie nadchodzącej zmiany był
wczorajszy nocny koncert Martijna Krale na scenie unplugged. Sam koncert był
już fantastyczną ucztą dla ucha ale niesamowite nastąpiło mniej więcej w jego połowie.
Martijn zaprosił na scenę swoją córkę Noa aby zaśpiewała i zagrała z nim na
gitarze. Nieśmiało, z lekką tremą, pięknym, pełnym barw głosem Noa zaśpiewała z
ojcem kilka standardów. Burza oklasków dla schodzącej ze sceny dziewczyny
potwierdziła moje przekonanie, że było to niesamowite przeżycie.
Ale jeden temat to być na fantastycznym koncercie, a drugi -
obserwować jak ojciec z córką tworzą razem naprawdę coś wspaniałego.
Co ciekawego przyniesie nowy dzień?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz