Na początku każdego roku zawsze miałem
problem z pisaniem poprawnej daty. Zwykle automatycznie wpisywałem poprzedni
rok, co powodowało zazwyczaj wiele zamieszania a w najlepszym przypadku kilka zniszczonych
kartek. W tym roku nie popełniłem jeszcze ani razu tego błędu. Nie dlatego, że
zastosowałem jakiś sprytne narzędzie, które pozwoliło mi zapamiętać właściwą
datę, ale dlatego, że już w grudniu wiele myślałem o nadchodzącym roku.
2018 minus 1968 wychodzi, jak nic, 50.
Co bym z tym nie robił, zawsze i tak muszę się zmierzyć z tym, że już taki
kawał czasu chodzę po tej ziemi. Wprawdzie do samych urodzin zostało jeszcze kilka miesięcy, ale...
Jeszcze mnie nie dopadł kryzys wieku średniego
i mam nadzieję, że te rozmyślania nie są jego początkiem; może raczej próbą
sprytnego ominięcia problemu :-). Kilka dni temu, w chwili spokoju myślałem o
tych minionych latach, a konkretnie o wydarzeniach, które spowodowały, że
dzisiaj jestem tym człowiekiem, którym jestem. Co ciekawe, zorientowałem się,
że za każdym takim ważnym wydarzeniem w
moim życiu, stoi jakaś osoba lub grupa ludzi. Ci ludzie to oczywiście rodzina,
przyjaciele, znajomi, nauczyciele, czasami przypadkowo spotkani ludzie, których
widziałem może i tylko raz w życiu, ale którzy wnieśli w nie coś ważnego. Rozmyślając
wracałem do tych najistotniejszych chwil, w których ktoś coś ważnego powiedział, czasami upomniał,
pochwalił. Niektórzy może nawet nie wiedzą jak ważny wpływ mieli na moje życie.
Wróciło wiele zapomnianych wspomnień:
Moje pierwsze wycieczki w góry... kim
byłbym dzisiaj, gdyby ktoś nie pokazał mi jakie są niesamowite i piękne?
Pierwsze świadome czytanie Biblii...
gdzie byłbym dziś, gdyby nie ten moment i ten człowiek, który poświęcił swój
talent i czas?
Solidny opiernicz, który dostałem
od przyjaciela, kiedy moje decyzje były po prostu głupie... co bym robił, gdyby
nie jego odwaga?
Rozmowy z przyjaciółmi na pomoście
nad mazurskim jeziorem, w wielu innych miejscach i w końcu decyzja o studiach
rozpoczętych zdrowo po "trzydziestce"... co bym teraz robił, gdyby
nie oni?
Że nie wspomnę o żonie i dzieciach,
którzy dość radykalnie odmienili moje życie :)
Wiele innych niesamowitych chwil i
wydarzeń. Ogarnęła mnie głęboka wdzięczność wobec Boga i ludzi. Cały 2018 rok
będzie mi przypominał o tej okrągłej rocznicy i pomyślałem, że fajnie, o ile okaże
się to możliwe, będzie spotkać się chociaż z kilkoma z tych ważnych w moim życiu osób, z którymi już z różnych powodów
nie mam kontaktu. Tak po prostu podziękować im za to co dla mnie zrobili.
I ja mam podobne mysli z tego samego powodu. Robimy wszystko, zebysmy mogli wspolnie (?) swietowac ten szlachetny jubileusz :D
OdpowiedzUsuńA.