czwartek, 25 stycznia 2018

50 lat? - chyba żartujesz!


   Na początku każdego roku zawsze miałem problem z pisaniem poprawnej daty. Zwykle automatycznie wpisywałem poprzedni rok, co powodowało zazwyczaj wiele zamieszania a w najlepszym przypadku kilka zniszczonych kartek. W tym roku nie popełniłem jeszcze ani razu tego błędu. Nie dlatego, że zastosowałem jakiś sprytne narzędzie, które pozwoliło mi zapamiętać właściwą datę, ale dlatego, że już w grudniu wiele myślałem o nadchodzącym roku.
2018 minus 1968 wychodzi, jak nic, 50. Co bym z tym nie robił, zawsze i tak muszę się zmierzyć z tym, że już taki kawał czasu chodzę po tej ziemi. Wprawdzie do samych urodzin zostało jeszcze kilka miesięcy, ale...
Jeszcze mnie nie dopadł kryzys wieku średniego i mam nadzieję, że te rozmyślania nie są jego początkiem; może raczej próbą sprytnego ominięcia problemu :-). Kilka dni temu, w chwili spokoju myślałem o tych minionych latach, a konkretnie o wydarzeniach, które spowodowały, że dzisiaj jestem tym człowiekiem, którym jestem. Co ciekawe, zorientowałem się, że za każdym takim ważnym wydarzeniem w moim życiu, stoi jakaś osoba lub grupa ludzi. Ci ludzie to oczywiście rodzina, przyjaciele, znajomi, nauczyciele, czasami przypadkowo spotkani ludzie, których widziałem może i tylko raz w życiu, ale którzy wnieśli w nie coś ważnego. Rozmyślając wracałem do tych najistotniejszych chwil, w których  ktoś coś ważnego powiedział, czasami upomniał, pochwalił. Niektórzy może nawet nie wiedzą jak ważny wpływ mieli na moje życie. Wróciło wiele zapomnianych wspomnień:
Moje pierwsze wycieczki w góry... kim byłbym dzisiaj, gdyby ktoś nie pokazał mi jakie są niesamowite i piękne?
Pierwsze świadome czytanie Biblii... gdzie byłbym dziś, gdyby nie ten moment i ten człowiek, który poświęcił swój talent i czas?
Solidny opiernicz, który dostałem od przyjaciela, kiedy moje decyzje były po prostu głupie... co bym robił, gdyby nie jego odwaga?
Rozmowy z przyjaciółmi na pomoście nad mazurskim jeziorem, w wielu innych miejscach i w końcu decyzja o studiach rozpoczętych zdrowo po "trzydziestce"... co bym teraz robił, gdyby nie oni?
Że nie wspomnę o żonie i dzieciach, którzy dość radykalnie odmienili moje życie :)

Wiele innych niesamowitych chwil i wydarzeń. Ogarnęła mnie głęboka wdzięczność wobec Boga i ludzi. Cały 2018 rok będzie mi przypominał o tej okrągłej rocznicy i pomyślałem, że fajnie, o ile okaże się to możliwe, będzie spotkać się chociaż z kilkoma z tych ważnych w moim  życiu osób, z którymi już z różnych powodów nie mam kontaktu. Tak po prostu podziękować im za to co dla mnie zrobili.  



1 komentarz:

  1. I ja mam podobne mysli z tego samego powodu. Robimy wszystko, zebysmy mogli wspolnie (?) swietowac ten szlachetny jubileusz :D
    A.

    OdpowiedzUsuń