czwartek, 11 stycznia 2018

Moje noworoczne postanowienia

Powoli zbliża się połowa stycznia. Podobno to pierwszy termin, w którym rezygnujemy z noworocznych postanowień. Może zaczyna się u mnie jakaś fobia, ale czuję się przez te postanowienia, a raczej konieczność ich podejmowania, coraz bardziej przytłoczona. Chyba jakieś piętnaście osób pytało mnie ostatnio jaki mam plan na 2018 rok. Jakie są twoje tegoroczne postanowienia? No więc takie:
schudnę 30 kilo, przebiegnę maraton na jednej nodze, nauczę się siedmiu języków, zwiedzę czternaście krajów, podwoję swoje dochody, zrobię prawo jazdy na ciężarówkę, skończę kurs spadochronowy, zwyciężę w zawodach konnych, i odmłodnieję o 15 lat. To byłyby te podstawowe postanowienia noworoczne, bo mam jeszcze kilka takich mniej istotnych. Jak Wam się podoba?
Bo mi wcale...
Wczoraj wpadła mi w oko książka "Wypalone dzieci"* - nic jeszcze o niej nie wiem, ale tytuł jest dość przerażający. I prawdziwy niestety. Dążymy jak dzicy do doskonałości i na wyścigi na zmianę ciągniemy i pchamy do niej nasze dzieci łudząc je obietnicą "możesz dosięgnąć gwiazd!" "Jesteś urodzonym bohaterem!"
...Tylko bardziej się postaraj!!!
A prawda jest taka, że nie każdy może tych gwiazd dosięgnąć. I nie każdy powinien. I nie każdy powinien próbować. 
I dziwimy się, że w naszych dzieciach, a i w nas samych, rośnie frustracja niezadowolenie i złość. 
Miało być tak pięknie!!! Możemy przecież wszystko!!!
...jeśli tylko postaramy się jeszcze trochę bardziej...
I coraz bardziej zazdrościmy tym, którzy szczerzą się do nas z okładek kolorowych czasopism i virali na facebooku. Im się udało! 
Widzisz??? Kochanie jak tylko BARDZIEJ byś się postarał, to byś dał radę!. Jak tylko BARDZIEJ byś się przyłożyła, to by ci się udało. 
I nawet czasem jest to prawda, ale czy zawsze? 
Niestety kłamstwem jest stwierdzenie, że możemy wszystko. Rzeczywiście, w świecie, w którym żyjemy możemy bardzo wiele, ale bardzo wiele to jednak nie jest wszytko. Jeśli nie poświęcimy życia nauce - nie odniesiemy w niej sukcesów, jeśli od dzieciństwa nie pracujemy nas swoim ciałem - nie zwojujemy zbyt wiele w balecie, jeśli mamy talent do języków - może nie warto stawiać sobie za cel zdobycia mistrzostwa świata w pływaniu. A tak często próbujemy.
I zamiast robić to, co lubimy, w czym jesteśmy dobrzy, i co daje nam satysfakcję zdobywamy kolejne wyżyny. Tylko nikt nie wie po co.
Wyżej! Dalej! Efektywniej! Sięgaj po więcej! Zdobywaj!
Podejmujemy kolejne wyzwania, dążymy do wyśnionego ideału i... zaczyna nas brakować w realnym życiu. Nie rozmawiamy o pogodzie, o kwiatach, nie podziwiamy chmur, nie nadstawiamy twarzy do wiatru ani promieni słońca, bo nie mamy na to czasu...
Absolutnie nie chodzi mi o to, żeby nie odnosić w życiu sukcesów w pracy, nauce, sporcie i nie podejmować wyzwań. Ale warto zadać sobie pytanie czy będę umiała być szczęśliwa, jeśli nie osiągnę moich zamierzeń? Jeśli moi bliscy okażą się zwykłymi ludźmi, jeśli moje podróże nie będą aż tak fascynujące, jeśli ja sama okażę się nie-aż-taką-znowu pięknością, to czy będę umiała się uśmiechać? Mieć dobry dzień? Pomagać innym? Cieszyć się tym, co jednak przecież mam? Marzyć?
Tak więc może, jeśli twoje noworoczne postanowienia spędzają ci sen z powiek, odbierają spokój Tobie i Twojej rodzinie, zrezygnuj z nich bez żalu i zajmij się prawdziwym życiem.
Nie zmarnujmy tych trzystu pięćdziesięciu dni 2018 roku, które jeszcze nam zostały :)


* Wypalone dzieci. O presji osiągnięć i pogoni za sukcesemMichael Schulte-Markwort, Wydawnictwo Dobra Literatura


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz