
"Wszyscy marzymy o spełnionej więzi z drugim człowiekiem - jak ją zbudować"? było tematem przewodnim czteroczęściowego cyklu i o tym właśnie rozmawialiśmy.
No właśnie wszyscy marzymy, a jednak nie wszyscy spełnienie tego marzenia możemy w swoim życiu oglądać. Odpowiedź na pytanie dlaczego? prosta nie jest. I nawet nie spróbuję podjąć się odpowiadania na nie. Ale można spróbować rozmawiać o tym, co można zrobić, by to marzenie stało się rzeczywistością. Pierwsza sprawa to przyznanie, że jest raczej mało możliwe abyśmy pławili się bez przerwy we wszechogarniającym poczuciu szczęścia, harmonii i satysfakcji. Głupia sprawa, ale póki co, żyjemy na tym świecie. A ten świat doskonały nie jest. I znowu można dyskutować nad tym dlaczego, albo skupić się na tym, jak uczynić trochę lepszym swoje własne podwórko. Niekoniecznie za wszelką cenę trzeba zrobić absolutnie wszystko, co tylko jest możliwe. To mrzonka. Czasem zapomnimy, czasem będziemy zbyt zmęczeni, czasem po prostu się nam nie będzie chciało albo mogło, czasem pobłądzimy i zrobimy coś na przekór, czasem jeszcze coś tam.
Podobnie nie chodzi wcale o to, aby nasze podwórko było cudowną, laboratoryjną, najlepszą wersją naszego podwórka. Życie takie nie jest. Naprawdę chodzi o to, by ten swój kawałek świata, relacje z najbliższymi ludźmi uczynić trochę lepszymi. Mogę czasem zrobić coś na co nie mam ochoty, ale Ty bardzo byś chciał, mogę zrezygnować z czegoś innego, mogę coś powiedzieć albo właśnie akurat nie powiedzieć nic. Ze względu na Ciebie. Nie dlatego, że nie potrafię, nie dlatego, że się boję, nie dlatego, że nawet nie umiem sobie wyobrazić inaczej, ale dlatego, że ja tak chcę. Chcę być dla Ciebie. Oddaję kawałek swojej wolności ze względu na miłość. To kosztuje, czasem bardzo dużo, ale tylko tak można zbudować miłość.

Dość często można zobaczyć przeróżne memy sprowadzające się do tego, że to bliskie relacje, miłość są tym, co jedynie uszczęśliwia nas prawdziwie. Pieniądze, władza, sukces, podróże, kariera, sława, a nawet więcej tego wszystkiego są fajne, ale nie mogą być sensem naszego życia. Są na to za małe. Dopiero drugi człowiek i jego bliskość powodują, że czujemy, że nasze życie ma sens. Ktoś się z niego cieszy :).

I aby te dobre, głębokie i bliskie, spełnione i satysfakcjonujące, czyli właśnie szczęśliwe relacje nie pozostały uwięzione w sferze naszych marzeń, warto wziąć sprawy w swoje ręce. Nie przestając marzyć, udać się razem w tę drogę.
Tak, ona bywa drogą pod górkę, nawet zwykle taka właśnie jest, ale aby dojść na szczyt, odczuć satysfakcję i zachwyt, napawać się cudownymi widokami, inaczej się nie da.
Jest przygoda :)
Komentarze
Prześlij komentarz