Od ostatniego czwartku minęło
jakieś 5 minut a tu ... znowu czwartek. Praca, spotkania organizacyjne, telefony
w ważnych sprawach, jakieś „przypadkowe” spotkanie, które skończyło się dłuższą
rozmową, wyjazd z wykładami, zakupy, goście, remont u Mamy i cały tydzień
minął. I już nie wróci. Jeszcze było jedzenie w przerwach między tym wszystkim
i trochę spania. Poważnie podejrzewam, że w minionym tygodniu ziemia kręciła
się szybciej niż zwykle – to tłumaczyłoby również jakby silniejsze przyciąganie
do podłoża. Myślałam, że to słynne wiosenne zmęczenie, ale chyba jednak chodzi
o to przyciąganie.
Poważnie, naprawdę nie mam pojęcia
gdzie podziało się wszystkie 7 dni tygodnia. To razem przecież 168 godzin.
Chociaż, w sumie... To nawet nie tak dużo. Tym bardziej, że przecież były
krótsze niż zwykle. I wcale nie chodzi o „zmarnowany czas”, bo nie był
zmarnowany. Wszystko, a już na pewno najważniejsze rzeczy, które miały być
zrobione, są gotowe, co miało się odbyć, odbyło się w terminie. Tylko
tempo w jakim się to wszystko działo było oszałamiające. I nic nie zapowiada,
że w najbliższym czasie będzie wolniej. Nie było czasu na rozmowę, spacer, kawę we dwoje.
Jesteśmy zmęczeni tym, co było i na samą myśl o tym, co będzie. Ręka w górę kto kompletnie nie wie, o czym
piszę!
Jak dbać w takich warunkach o swoje
więzi? Podobno każdy człowiek zawsze znajdzie czas na to, co jest dla niego
naprawdę ważne. No więc z czego zrezygnować? Z pracy, ze snu, może z zakupów?
Albo z jedzenia?
Trzeba lepiej organizować czas.
Super! Jest odpowiedź! Lepsza organizacja czasu pomoże nam wszystko załatwić. Tylko
czy na pewno? Nie twierdzę, że to pomysł sam w sobie zły, ale chyba niestety
nie jest w stanie załatwić wszystkiego, bo nie wszystko można zaplanować, (choć
próby pojawiają się tu i ówdzie). Życie z samej swojej natury bywa chaotyczne i,
jakkolwiek planowanie jest w nim niezbędne, źle znosi wszechogarniającą
organizację. Czy więc jesteśmy skazani na porażkę? Narastające tempo życia
będzie nas niszczyło, a my nic nie możemy na to poradzić?
Niekoniecznie, można przecież,
nawet, kiedy jesteśmy bardzo zmęczeni coś jednak dla siebie nawzajem robić. Prawda
jest taka, że większość naszego małżeńskiego życia tak właśnie wygląda. Mamy
różne rzeczy, ale czas do nich nie należy. Jak wykorzystamy ten, który jednak
mamy? To w takich chwilach – tygodniach – miesiącach okazuje się jak ważne są
drobne gesty, słowa, które zapewniają o naszej miłości. Pojedynczo nie robią
wrażenia, ale to głównie z nich składa się przecież nasze życie.
Frank Wright w jednym z listów do
żony napisał: „im dłużej jesteśmy razem, tym bardziej dostrzegam, że szczęście
w małżeństwie nie pojawia się samo z siebie. Trzymajmy się zawsze za ręce i
mówmy sobie o naszej miłości. Nigdy nie traktujmy siebie jak coś oczywistego. Dawajmy
i ulegajmy sobie, ciesząc się sobą w każdej chwili. Właśnie to robiliśmy, to
działa, prawda?”
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz