czwartek, 1 maja 2014

Uwaga rekiny!!!




Napis na tablicy: „Uwaga spadające kamienie. Zakaz kąpieli”

Pewien człowiek był ze znajomym na plaży. Słońce, piasek, morze. Piękna pogoda. Mężczyzna już ściągał koszulkę aby wbiec do wody, kiedy kolega pokazał mu znak „Uwaga rekiny!”.
- „No weź, przestań... Widzisz tu gdzieś jakiegoś rekina? Taka pogoda, plaża. No nie wygłupiaj się!”
- „Nie widzę, ale to nie jest bezpieczne miejsce. Po coś ten znak tu jest...”
- „Stary, ale jesteś marudny. Widziałeś, żeby rekin zabił kogoś na tej plaży? Wszędzie wieszają takie ostrzeżenia, żeby ludzie chodzili na baseny zamiast po prostu pływać w morzu. Idziesz ze mną?”
-  „No właśnie przez ostatni rok na tej plaży rekiny zabiły 30 osób... Nie idę. Ty rób co chcesz.”
Opowiadający tę historię człowiek zrezygnował i być może dlatego mógł ją opowiedzieć.
Druga historia wydarzyła się całkiem niedawno i sama byłam jej świadkiem. Mała dziewczynka rozmawiała ze swoją mamą:
- „Mamusiu, a mogę tam pójść?”
-„Nie, kochanie, tam nie możesz.”
- „Ale mamo, ja bardzo chcę przecież!”
I tak sobie siedzę i myślę – jakie te historie są podobne!
I jak często ja sama „bardzo chcę, przecież”.
Chyba każdego denerwują ograniczenia, jakie są przed nami stawiane: tego nie wolno, tego nie powinniśmy, tego nie wypada. Nie chcemy podporządkować się im bez walki. Chcemy sami decydować gdzie pójdziemy i co będziemy robili.
Ale w niektóre miejsca iść nie warto, niektóre są niebezpieczne, robienie niektórych rzeczy „grozi śmiercią lub kalectwem”. I po to są zakazy – żeby nie pozwolić nam zrobić sobie krzywdy. Czy jestem gotowa przyznać, że mają mnie chronić a nie psuć mi zabawę?
Ale z drugiej strony...
Czasem zakazy są nieadekwatne, czasem przestarzałe, czasem nie biorą pod uwagę wyjątkowości danej sytuacji. Czasem mamy poważne powody żeby je złamać. I nie chodzi tu o relatywizm, ale o odpowiedzialność. Nie zawsze można powiedzieć „nie mogłam, bo tam był zakaz wejścia”.

Na niektórych plażach zagrożonych atakami rekinów są tabliczki z napisem  „Uwaga rekiny. Pływasz na własne ryzyko”. I konsekwencje też będą twoje własne. 







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz